Odkąd wróciłem z Zakopanego, nigdzie się nie wybierałem. Po pierwsze dlatego, że miałem sporo pracy. Po drugie, dopadła mnie alergia na pyłki i nie puszczała przez prawie dwa miesiące. Nie miałem zatem ochoty, ani tym bardziej siły na jakąkolwiek aktywność związaną z blogiem.
Wraz z nastaniem lipca, powróciły siły i chęci do działania. Pogoda raczej w kratkę, więc nie planowałem żadnego dalszego wypadu. Skupiałem się raczej na najbliższych i trochę dalszych okolicach mojego miejsca zamieszkania. Na lipcowej karcie, mojego kalendarza, gości zachód słońca. Zrobiłem je rok temu, nad Narwią, mniej więcej w lipcu. Im dłużej patrzyłem na nie, tym większą miałem chrapkę na kolejny zachód słońca. Tylko w innej scenerii, żeby nie było nudno.
Wytypowałem sobie miejsce na warszawskim odcinku Wisły, po praskiej stronie, praktycznie pod Mostem Śląsko-Dąbrowskim, w dodatku z widokiem na Stare Miasto. Zachodząca tarcza słoneczna, była na prawo od Zamku Królewskiego, więc zdjęcia zapowiadały się ciekawie.
Niestety kadr, który sobie zaplanowałem w głowie nie wyszedł tak, jak go widziałem oczami wyobraźni. Prezentuję zatem Wam inny. Zamiast widoku na Starego Miasto, widok na Nowe Miasto, z zarysem charakterystycznego wieżowca Intraco po lewej stronie oraz z wieżą kościoła Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, prawie w centrum kadru.
Aby zrobić powyższe zdjęcie, potrzebowałem dwóch dni. Pierwszego dnia, pogoda nie była najlepsza do fotografowania zachodu słońca, zbyt dużo chmur. Drugiego dnia, też aura nie była odpowiednia, bowiem z kolei było zbyt mało chmur, które wg mnie są bardzo pożądane kiedy fotografujesz zachód słońca, bowiem z jednej strony światło zmienia ich barwę, podkreśla kształt, z drugiej dodają dynamiki kadrowi. Zdjęcia zachodu słońca bez chmur jest przeważnie nudne.
W to miejsce, pewnie szybko nie wrócę, ponieważ podobnie jak nie lubię czytać w kółko tych samych książek, tak samo nie przepadam za tymi samymi kadrami. Może za parę lat? Póki co, w mojej głowie rodzą się pomysły na następne wycieczki i kolejne kadry.
Historia jednego zdjęcia, to nowa seria postów, w których będę zamieszczał jedną fotografię i opisywać będę historię jej powstania.
Przepiękne, jedno zdjęcie ale wystarcza za sto innych 🙂