W niedzielne popołudnie wybraliśmy się na wycieczkę rowerową bez celu. Chcieliśmy sobie pojeździć po okolicach Mrozów. Była to nasza najdłuższa, jak dotąd, wyprawa rowerowa, bowiem przejechaliśmy 20 kilometrów.
Wystartowaliśmy spod dworca kolejowego i obraliśmy kurs na sanatorium w Rudce, gdzie mieliśmy szukać cebulic, takich małych niebieskich kwiatków.
Nieopodal miejsca, w którym Kalina zrobiła to zdjęcie, tuż przy betonowym ogrodzeniu, rośnie dąb szypułkowy, który jest pomnikiem przyrody. Ogólnie na terenie sanatorium w Rudce, znajduje się 10 pomników przyrody: 1 jodła pospolita i 9 dębów szypułkowych. Na terenie gminy Mrozy znajdują 44 pomniki przyrody.
Po dłuższym pobycie w okolicach sanatorium pojechaliśmy dalej. Jechaliśmy drogą polną, mijając nieliczne domy oraz pola. W pewnym momencie droga, w wyników niedawnych deszczów, zrobiła się błotnista. Tak więc na krótkich odcinkach mieliśmy niezłą frajdę, bowiem koła grzęzły w błocie. Po jednym z takich odcinków udało się nam dostrzec pliszkę siwą, która grzała się na płocie.
Nie mogliśmy ominąć takiej okazji i zrobiliśmy kilka (no dobra, kilkanaście) zdjęć ptaka w różnych pozach. Po jakiejś chwili zauważyłem, że coś małego, biało-czarnego przebiega przez drogę, w odległości może 50 metrów od nas. Mysz? Coś innego? Nie udało się nam tego ustalić, ponieważ poszukiwania kolejnego modela bądź modelki nie przyniosły pozytywnych rezultatów.
Dojechaliśmy do drogi asfaltowej. Minęliśmy wieś Natolin i wjechaliśmy do wsi Grodzisk. Po kilkudziesięciu metrach byliśmy już na obszarze Natura 2000, w Dolinie Kostrzynia. Po prawej stronie minęliśmy murowany młyn wodny z początku XX wieku. Nie co dalej, tuż przy przejeździe kolejowym (kilkanaście metrów prosto od młyna) znajdują się „starożytne kurhany, ślady dawnego cmentarzyska”. Znajduje się tam stanowisko archeologiczne, pod opieką konserwatora zabytków. Wiedziałem o tym miejscu, ale nie zdawałem sobie sprawy w niedzielę, że byliśmy tak blisko. Gdy będziemy następnym razem w okolicy, musimy tam podjechać.
Następnie pojechaliśmy wzdłuż rzeki, czyli za młynem skręciliśmy w prawo. Po przejechaniu kilku metrów zrobiliśmy postój, bowiem Kalina zbierała bazie, które jednak później i tak wyrzuciła.
Kontynuując wycieczkę, w Grodzisku zatoczyliśmy koło. Wróciliśmy do Natolina, by na skrzyżowaniu obrać kurs na Rudkę, a później na Mrozy.
Przejeżdżaliśmy obok tramwaju konnego, który został już pozbawiony ochronnego pokrowca i lada moment wznowi kursowanie, póki co tylko w niedziele (jak się dowiedziałem później, tramwaj został zdewastowany przez wandali… ehh… lał bym…).
Mając 16 km na liczniku chcieliśmy dobić do okrągłej liczby przejechanych kilometrów i pokręciliśmy się jeszcze po ulicach Mrozów.
Źródło cytatu („starożytne kurhany, ślady dawnego cmentarzyska”): Mrozy – Wieś – Miasto – Gmina, Przewodnik po Gminie Mrozy Historii, Kulturze, Tradycji i Miejscach; Praca zbiorowa pod red. Kamili Juśkiewicz; Mrozy 2014; strona 97.