W Polsce jest niestety kilka miejsc, które są świadectwem zbrodniczej działalności hitlerowskich Niemiec z okresu II wojny światowej. Piszę niestety, bo to przecież nie jest powód do dumy. Jednak historii zmienić nie możemy. Naszym obowiązkiem jest pamiętać i nie zapomnieć oraz nie pozwolić na fałszowanie, czy przeinaczanie historii (mam tutaj na myśli sformułowania typu “polskie obozy zagłady”, które padają z ust mniej lub bardziej wpływowych ludzi tego świata, dopuścili się tego między innymi szef FBI czy prezydent Stanów Zjednoczonych).
Dlatego też my, raz na jakiś czas postanawiamy odwiedzić takie miejsce. Pierwszym miejscem, które opiszę na blogu, jest Treblinka. Teren dawnego obozu, a dzisiejsze muzeum jest najbliżej położone od naszego miejsca zamieszkania.
Do Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince wybraliśmy się w Święto Niepodległości, 11 listopada 2014 roku.
W okresie niemieckiej okupacji, hitlerowcy zorganizowali tam dwa obozy. Najpierw powstał obóz pracy, później, gdy Niemcy wymyślili “ostateczne rozwiązanie” powstał także obóz zagłady.
Jeśli nastawiacie się na zobaczenie starych baraków, czy czegoś podobnego do obozu w Oświęcimiu, to muszę Was rozczarować. Baraki, w których przybywali więźniowie obozów nie zachowały się do dnia dzisiejszego. Dlaczego? O tym niżej.
Na samym początku poszliśmy do budynku muzeum, w którym zgromadzono pamiątki po więźniach oraz gdzie można zobaczyć makietę byłych obozów. Następnie przeszliśmy na teren obozu zagłady, bowiem to od niego zaczyna się zwiedzanie terenu niegdysiejszych obozów. Ja jednak opiszę Wam historię ofiar obozów w Treblince, chronologicznie, czyli od obozu pracy.
Spis treści
Treblinka I – Karny Obóz Pracy
Obóz pracy, a właściwie, Karny Obóz Pracy, funkcjonował od lata 1941 roku, do końca lipca 1944 roku. Obóz powstał z inicjatywy starosty powiatowego w Sokołowie Podlaskim – Ernsta Gramssa. Komendantem obozu, przez cały okres jego funkcjonowania był Theo van Eupen. Niemiecka obsługa liczyła 20 osób, której pomagały kompanie strażników, głównie Ukraińców.
Przez obóz przeszło około 20 tysięcy więźniów, z czego około połowa zmarła lub została rozstrzelana. W początkowej fazie istnienia obozu (czerwiec – wrzesień 1941 r.), przybywało w nim kilkudziesięciu więźniów, którzy zajmowali zabudowania gospodarcze istniejącej już wcześniej żwirowni. Więźniowie ci wybudowali obóz właściwy.
W okresie od września 1941 r. do lipca 1942 r., obóz znajdował się już po wschodniej stronie wspomnianej żwirowni. O funkcjonowaniu obozu, opinia publiczna dowiedziała się 15 listopada 1941 roku. W tym okresie, w obozie przebywali głównie Polacy, a także grupa żydowskich rzemieślników, którzy pochodzili z okolicznych miejscowości, takich jak: Kosów Lacki, Węgrów czy Sokołów Podlaski.
W okresie od lipca 1942 do listopada 1943 roku, czyli w czasie, gdy już istniał obóz zagłady, zwiększyła się liczba więźniów pochodzenia żydowskiego. Następowała duża rotacja i śmiertelność więźniów. Zmarłych zastępowali nowi więźniowie, wybrani z transportów kierowanych do obozu zagłady.
Obóz pracy zlikwidowano w lipcu 1944, bowiem nacierająca Armia Czerwona był niedaleko. Tuż pod koniec funkcjonowania obozu zmniejszyła się liczba żydowskich więźniów, pozostali głównie fachowcy i więźniowie, którzy pracowali w obozowej administracji. Nastąpiło polepszenie warunków bytowych, a więźniowie nawet dwukrotnie otrzymali paczki z Polskiego Czerwonego Krzyża.
Niewolnicza praca
Miejscami bardzo ciężkiej pracy więźniów, która kończyła się na ogół wyczerpaniem fizycznym i śmiercią były: żwirownia w Treblince, stacja kolejowa w niedalekiej Małkini oraz brzegi Bugu, gdzie pracowano nad regulacją tej rzeki.
Wszyscy nowi więźniowie pracowali przez jakiś czas w żwirowni, gdzie wykonywali najcięższe prace, polegające na wydobywaniu żwiru i ładowaniu go do wagonów, tzw. koleb. Były to wagony wąskotorowe, ciągnięte przez nieduży parowóz. Następnie na rampie odbywał się przeładunek do wagonów o normalnej wielkości. Praca ta była bardzo wyczerpująca. Niezdolni do pracy, chorzy zazwyczaj szybko umierali lub byli zabijani.
Likwidacja obozu pracy
Likwidacja obozu rozpoczęła się 23 lipca 1944 roku, około godziny 18. Polaków zamknięto w baraku, zaś teren zajmowany przez Żydów SS-mani i strażnicy otoczyli kordonem. Wszystkim Żydom kazano wyjść z baraków i położyć się na placu, twarzą do ziemi. Z grupy około 550 więźniów pochodzenia żydowskiego pochodzenia, wybrano około 17 osób, niezbędnych fachowców, których odłączono od grupy i zatrzymano w obozie. Pozostałych wyprowadzono małymi grupkami do lasu, gdzie zostali rozstrzelani.
W lesie, Niemcy wykopali trzy wielkie doły o głębokości około 3 metrów i różnej długości. Nad tymi dołami zabijano więźniów.
W międzyczasie załoga niszczyła obozową dokumentację, chcąc w ten sposób zatrzeć ślady swojej działalności. Gdy opuszczała obóz, zabrała ze sobą nagromadzony majątek oraz kilku fachowców spośród więźniów. Na sam koniec podpalono baraki.
Treblinka II – Obóz Zagłady
Obóz zagłady w Treblince został wybudowany przez Niemców w połowie 1942 roku, obok istniejącego prawie rok obozu pracy. Drugi obóz powstał w ramach akcji “Reinhard”, która miała na celu fizyczną likwidację ludności żydowskiej. Obóz zajmował 17 hektarów ziemi. Otoczony został wysokim ogrodzeniem z drutu kolczastego.
Załoga składała się z 30-40 Niemców i Austriaków, a także około 100 strażników, głównie Ukraińców. Komendantem obozu był najpierw doktor medycyny Irmfried Eberl, a później Franz Stangl. Zastępcą komendanta był Kurt Franz, który przybył do Treblinki z Bełżca.
Pierwszy transport przybył 23 lipca 1942 roku, którym przywieziono Żydów z warszawskiego getta. Od tego dnia przywożono tu Żydów z Polski, Czechosłowacji, Francji, Grecji, Jugosławii, ZSRR, Niemiec i Austrii. Treblinka była także miejscem kaźni dla Romów i Sinti z Polski i Niemiec.
Uśmiercanie więźniów
Mechanizm postępowania z więźniami i sposób ich uśmiercania stworzył Christian Wirth, który był inspektorem obozu w Treblince, Bełżcu i Sobiborze. Według jego zaleceń trzymano do końca ofiary w nieświadomości, a posłuszeństwo wymuszano zaskoczeniem, szybkością działania i brutalnością.
Typowy transport zawierał do 60 wagonów, w tym co najmniej dwa wagony ze strażnikami. W towarowym wagonie umieszczano 80-120 osób.
Gdy transport dojechał do Treblinki, dzielono go na trzy części, po czym każdą z osobna dostarczano do obozu. Parowóz doczepiany był na końcu składu, a gdy wepchnął wagonu na obozową rampę, był odczepiany i wyprowadzany poza ogrodzenie.
Kiedy wagony były już na rampie, rozpoczynał się właściwy cykl zagłady. Przywiezionym ludziom kazano zostawić bagaż, pozwalając zabrać ze sobą dokumenty i rzeczy wartościowe. Oddzielano ludzi niemających sił, inwalidów, chorych oraz starców, a także samotne dzieci. Następnie kierowano takie osoby do lazaretu, aby nie opóźniały akcji uśmiercania. Zdrowe osoby popędzano do rozbieralni. Oddzielano kobiety z dziećmi od mężczyzn. Tutaj też dokonywano selekcji, w zależności od potrzeb, która miała na celu wybranie więźniów do pracy w obozie. Kobietom po wejściu do baraków obcinano włosy.
Następnie wpychano ludzi do komór gazowych. Tą czynnością parało się na ogół dwóch ukraińskich strażników, który w razie potrzeby pomagali sobie metalową rurką i szablą. Gazowanie trwało około 20 minut. Czasami ten proces przedłużano. Zwłoki wyciągane były po pochyłej podłodze komory przez włazy, które otwierano od zewnątrz. Następnie ze zwłok wyrywano złote zęby oraz wyjmowano kosztowności, które ukrywano w różnych częściach ciała. Potem zwłoki wrzucano do dołów. W późniejszym okresie zwłoki transportowano na ruszty, za pomocą skórzanych rzemieni, pasów lub na drewnianych noszach.
Zamordowanie 5-6 tysięcy ludzi (od momentu rozładunku transportu, po opróżnianie komór gazowych) zajmowało Niemcom około 2-3 godziny. Historycy szacują, iż życie w Treblince mogło stracić około 800 tysięcy osób.
Janusz Korczak
Janusz Korczak (właściwie Henryk Goldszmit) to chyba najbardziej znana ofiara obozu zagłady w Treblince. Był on polsko-żydowskim lekarzem, pedagogiem, pisarzem, publicystą oraz działaczem społecznym.
W latach 1912-1943 razem ze Stefanią Wilczyńską prowadził Dom Sierot – dla dzieci żydowskich w Warszawie. Początkowo znajdował się on na ulicy Krochmalnej 92 (obecnie Jaktorowska 6). W listopadzie 1940 roku został on przeniesiony do getta na ulicę Chłodną 33, do budynku Państwowej Szkoły Handlowej im. J. i M. Roeslerów. Kolejna przeprowadzka sierocińca miała miejsce w październiku 1941 roku, do gmachu Towarzystwa Wzajemnej Pomocy Pracowników Handlowych i Przemysłowych, przy ulicy Siennej 16.
Korczak w czasie okupacji nosił polski mundur wojskowy oraz nie godził się na noszenie opaski z niebieską Gwiazdą Dawida, za co został nawet raz uwięziony na Pawiaku.
Podczas likwidacji getta, Korczak oraz inni pracownicy Domu Sierot nie zgodzili się na propozycję ucieczki i wraz z około 200 wychowankami zostali wywiezieni do Treblinki. Najprawdopodobniej stało się to 5 sierpnia 1942 roku, ale są również relacje mówiące o 6 sierpnia.
Nie jest znana dokładna data śmierci Janusza Korczaka, choć 27 marca 2015 roku Sąd Rejonowy Lublin-Zachód w Lublinie orzekł o uznaniu Janusza Korczaka za zmarłego 7 sierpnia 1942 roku.
Powstanie
Więźniowie zdawali sobie sprawę, iż praca przedłuża ich życie tylko na krótki czas. Jedyną skuteczną bronią była ucieczka, która niestety niewielu się udawała. W Treblince stosowano dwie metody ucieczki, które dawały szanse na powodzenie. Pierwszym sposobem była ucieczka z komanda, które pracowało na zewnątrz obozu. Drugim, była ucieczka poprzez ukrycie się w wagonie towarowym z odzieżą. Niektórzy próbowali też trzeciego sposobu, czyli podkopu. Wszyscy, którzy podjęli próbę ucieczki i zostali złapani ponosili śmierć, często w męczarniach.
Za udaną ucieczkę Niemcy karali więźniów z danego komanda. Przeważnie za jednego uciekiniera, rozstrzeliwali 10 więźniów.
Więźniowie zrozumieli w końcu, że jedynym sposobem na wydostanie się z obozu jest zbrojne powstanie. Chcieli mieć wybór: albo zginą w walce, albo uciekną. Powstała tajna organizacja. Najpierw w obozie karnym, potem w obozie zagłady. Stworzono tzw. “piątki”, czyli grupy po 5 osób. W miarę możliwości, więźniowie gromadzili tępe narzędzia, drewniane deski, kołki, które były potrzebne do forsowania ogrodzenia z drutów kolczastych. Gromadzono także benzynę, która miała posłużyć do podpalenia zabudowań.
Na początku 1943 roku wyklarowała się grupa, która określana była jako Komitet Organizacyjny. Komitet ten, po wielu niepowodzeniach, takich jak: epidemia tyfusu, porażka w zdobywaniu broni poprzez przekupienie wachmanów, przygotował powstanie.
W organizacji oporu brali udział Żydzi, którzy przeżyli powstanie w warszawskim getcie i zostali przewiezieni do Treblinki. W skład Komitetu Organizacyjnego wchodzili: Zelomir Bloch, Rudolf Masaryk, Marceli Galewski, Sudowicz, Salzburg, Samuel Rajman, Julian Chorążycki, Irena Lewkowska, Monek, Leon Haberman, Lubling oraz Zeichet.
Działający prawdopodobnie od marca 1943 roku w obozie zagłady Komitet Organizacyjny skupiał 10-12 osób. Grupa oporu w tym obozie powstała z początku niezależnie, w kwietniu 1943r. przeniesiony do niego został Bloch, który stanął na jego czele.
Plan powstania zakładał kradzież broni i amunicji z wartowni, podpalenie wszystkich zabudowań i wspólny atak więźniów obu obozów na załogę. Planowano zabicie jak największej liczby strażników, masową ucieczkę, a po sforsowaniu Bugu, przyłączenie się do ocalałych grup partyzantów, którzy działali w lasach białostockich. Liczono także na pomoc więźniów z karnego obozu pracy, którzy wracali na platformach kolejowych z pracy na stacji kolejowej w Małkini. W przypadku pełnego powodzenia, planowano również uderzenie na załogę obozu pracy i uwolnienie więźniów oraz spalenie zabudowań.
Powstanie wybuchło 2 sierpnia 1943 roku, popołudniu, w poniedziałek, który był dniem wolnym od pracy i tego dnia nie przybywały transporty nowych więźniów.
Przed godziną 16. z wartowni, dzięki dorobionemu kluczowi, wyniesiono broń, amunicję i granaty. Akcję musiano przyspieszyć, bowiem Kurt Küttner odnalazł złoto u jednego z więźniów, zaangażowanego w powstanie. Niemiec rozpoczął natychmiastowe śledztwo. Wywiązała się chaotyczna strzelanina. Powstańcy podpali część zabudowań, a Stanislaus Lichtbau, ps. “Standa” wysadził w powietrze zbiornik z benzyną. Niepowodzeniem zakończyła się akcja zniszczenia komór gazowych oraz nie udało się przerwać linii telefonicznej. Największy atak, powstańcy, przypuścili na bramę główną, którą sforsowali po ciężkich stratach. Niemcy wezwali posiłki z okolicznych miejscowości. Powstanie trwało zaledwie 20-30 minut, z czego wymiana ognia około 10 minut.
W dniu powstania, w obozie przebywało 840 więźniów, z czego 105 nie wzięło w ogóle w nim udziału. Byli to psychicznie zmęczeni i zrezygnowani ludzie.
Historycy przyjmują, że z obozu udało się uciec około 200 więźniom, z czego z tej liczby, końca wojny mogło doczekać około 100 osób.
Gdy Armia Czerwona zajęła te tereny, odnaleziono około 40 osób, które ukrywały się w okolicznych lasach.
Nie istnieją pewne dane na temat strat wśród Niemców, bowiem relacje na ten temat są ze sobą sprzeczne. Najprawdopodobniej w powstaniu nie zginął nikt z okupantów.
Na stronie internetowej Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince znajduje się lista osób, które przeżyły pobyt w obozie zagłady. Aby ją przeczytać, należy kliknąć tutaj.
Likwidacja obozu
Po powstaniu w Treblince, Franz Stangl został przeniesiony do Włoch, do jednostki, która zwalczała tamtejszych partyzantów. Wirth i Globocnik zatuszowali bunt w obozie, nie składając w Berlinie raportu na ten temat.
W sierpniu 1943 roku nowym komendantem został Kurt Franz. W tym czasie przybyło do obozu kilka transportów. Deportowanych zagazowano w nie naruszonych komorach.
Ostatni transport, składający się z 39 wagonów przybył 19 sierpnia 1943 roku. Przyjechali nim Żydzi z Białegostoku.
Hitlerowcy potrzebowali czasu, aby rozwiązać obóz i zrównać z ziemią jego zabudowania. Stało się to 17 listopada 1943 roku. Wtedy też rozstrzelano 25-30 więźniów z ostatniego komanda – Restkommando, którzy mieszkali w wagonach towarowych. Żydów zaprowadzono do lasy, gdzie zastrzelono ich z strzałem w potylice. Ciała spalono na specjalnie zbudowanym ruszcie.
Teren, gdzie zakopano prochy zamordowanych, zaorano i zasiano łubinem. Przebudowano piekarnię obozową na dom, w którym osadzono rodzinę, która otrzymała zadanie ochrony terenu, który przypominał teraz gospodarstwo rolne. Przed nadejściem Armii Czerwonej, w drugiej połowie lipca 1944 roku, rodzina ta, podpaliła dom i ewakuowała się w kierunku Warszawy.
Źródło historii obozów: strona internetowa Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince